Czy Cała prawda jest streamowany? Sprawdź, gdzie obejrzeć online sposród 10 serwisów, włącznie z Netflix, Prime oraz VOD.pl
hhLNb. całą dobę; 24 godziny tłumaczenia całą dobę; 24 godziny Dodaj round the clock adverb Świat jest jak działający cały rok, 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu - scentralizowany rynek. See, the world is a 24 / 7, 365 process-centric marketplace. Przez cały miesiąc, 24 godziny na dobę robię przy czarnych skrzynkach. I've been on 24 / 7 black box duty all month. Słuchacie stacji DÓŁ, przygnębienie na całego, 24 godziny na dobę. Your listening to All depressing, all the time. Drugi, mobilnych urządzeń przyczyniły się połączyć prawie wszyscy na całym świecie, 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Second, mobile devices have helped connect nearly everyone around the world, 24 hours a day, 7 days a week. QED ERCC monitoruje kryzysy na całym świecie 24 godziny na dobę, zapewniając działania uzupełniające ze strony UE i jej państw członkowskich. The ERCC monitors crises around the globe 24/7, ensuring complementary action from the EU and its Member States. EurLex-2 Cały dzień na służbie, 24 godziny na dobę. You work all the time around the clock most of the time, when you're a cop. Więc wygląda na to, że będę potrząsał hamakiem 24 godziny na dobę przez całą dekadę, prawda? So it actually seemed like you were shagging on the hammock 24 / 7 for a decade, though, right? program mógłby trwać 24 godziny na dobę przez cały rok! I have this idea for this show that'll last 24 hours a day for a year straight, right? Stan wyjątkowy został ogłoszony i cała policja jest na służbie 24 godziny na dobę. A state of emergency has been declared... and the entire police force put on 24-hour duty. (63) Produkcja dyskietek 3,5-calowych jest kapitałochłonna, a urządzenia wytwórcze zwykle pracują 24 godziny na dobę przez cały rok. (63) Production of 3,5" microdisks is capital intensive and production facilities typically operate 24 hours daily all year round. EurLex-2 (63) Produkcja dyskietek 3,5-calowych jest kapitałochłonna i urządzenia produkcyjne działają zazwyczaj 24 godziny na dobę przez cały rok. (63) Production of 3,5" microdisks is capital intensive and production facilities typically operate 24 hours daily all year round. EurLex-2 Powiedzcie naszym widzom, po co ta cała ciężka praca... i jedzenie makaronu 24 godziny na dobę. Let's tell our audience what all this hard work... and eating Ramen noodles 24 / 7, has been about. Roślinkę, która 24 godziny na dobę ogląda telewizję - całymi dniami piłkę nożną, a nocami pornole. A plant that watches TV 24 hours a day - football by day and porn at night. Cała ta obsługa była dostępna przez 24 godziny na dobę. All were available on a twenty-four-hour basis. Literature Ochrona ubezpieczeniowa obejmuje cały świat i jest ważna przez 24 godziny na dobę. The insurance coverage shall be worldwide, 24 hours a day. EurLex-2 / Obserwacja miejsca 24 godziny na dobę wymaga / zazwyczaj całego zespołu agentów. 24 / 7 surveillance on a location used to require a full team of operatives. W szpitalach świadczących opiekę w nagłych przypadkach powinny być cały czas dostępne (24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu) usługi laboratorium mikrobiologicznego w zakresie próbek o krytycznym znaczeniu. Microbiology laboratory services for acute care hospitals should be provided on a 24/7 basis for critical specimens. eurlex-diff-2018-06-20 W końcu mieli do dyspozycji całe piętro wyposażone w telewizory, w których 24 godziny na dobę leciał Fox News. After all, they had an entire floor complete with half a dozen TVs blaring Fox News. Literature Oni nie tylko sprzedają maszyny spożywcze i wyjeżdżają; zostają przez całą dobę, 24 godziny na dobę. They don't just sell food machines and leave; they stay for the whole thing, 24 hours a day. ParaCrawl Corpus Oni nie tylko sprzedają maszyny spożywcze i odchodzą; pozostają całą dobę, 24 godziny na dobę. They don't just sell food machines and leave; they stay for the whole thing, 24 hours a day. ParaCrawl Corpus Serwis firmy Heinen jest dostępny przez całą dobę – 24 godziny dziennie, przez 7 dni w tygodniu. Heinen Service is on the job around the clock – 24 hours a day, 7 days a week. ParaCrawl Corpus Svenbet Casino działa przez całą dobę (24 godziny na dobę) przez 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku. Svenbet Casino operates round the clock (24/7) customer support 7 days a week, 365 days a year. ParaCrawl Corpus Można... można kochać kogoś całym sercem i duszą, ale nie można ich chronić 24 godziny na dobę. You can... you can love someone with your heart and your soul, but you can't protect them 24 hours a day. Kasyno Video Slots działa przez całą dobę (24 godziny na dobę) przez 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku. Video Slots Casino operates round the clock (24/7) customer support 7 days a week, 365 days a year. ParaCrawl Corpus Najpopularniejsze zapytania: 1K, ~2K, ~3K, ~4K, ~5K, ~5-10K, ~10-20K, ~20-50K, ~50-100K, ~100k-200K, ~200-500K, ~1M
Zazwyczaj tego nie robimy, ale czasami jest tak, że trzeba koniecznie. Bo stacja TVN kolejny raz podała nieprawdziwe informacje na temat Białegostoku, choć pewnie za ten materiał ani żądania sprostowania, ani przeprosin ze strony prezydenta Białegostoku nie będzie. Bo z materiału TVN wynika, że winnym braku lotniska w Białymstoku jest rząd PiS. Cała prawda, całą dobę? Może i tak, ale w przypadku wczorajszego materiału pokazywanego w programie „Polska i świat” emitowanego na antenie stacji TVN24 pojawiły się nie tyle manipulacje, co zwykłe kłamstwa. Dziennikarz Jacek Tacik, który przygotowywał informację odnośnie poprawek do budżetu zgłaszanych przez polityków opozycji w Białymstoku zaczął od tego, że w Białymstoku nie ma lotniska. I to by było tyle prawdy, bo reszta już się nie zgadzała. „Żeby stąd latać, trzeba zainwestować. Białystok ma ambitne plany, ale jak się okazuje, nie ma pieniędzy, które mogłyby pochodzić z budżetu państwa” – takimi słowami zaczynał się materiał w programie „Polska i świat” na antenie TVN. Pokazane w tym czasie było lotnisko Krywlany, które jest uziemione od 2018 roku. Jednak nie z powodu braku pieniędzy, ale z tego powodu, że inwestycja od początku była źle zaplanowana i w zasadzie bez sensu. Bo z tego lotniska, jak pisaliśmy już wielokrotnie, a mówili o tym także specjaliści, żaden rejsowy samolot nie ma szans odlecieć, ani wylądować. Chyba, że w przyszłości awaryjnie. Prezydent Białegostoku bowiem uparł się na budowę pasa lotniczego, który jest za krótki, aby mógł służyć samolotom większym niż przewożące docelowo do 50 osób. A takich regularnych połączeń, czyli obsługiwanych samolotami do 50 osób, nie ma żadna linia na świecie. Na dodatek, pasa nie ma jak rozbudować – o czym także wielokrotnie była mowa. Warto też przypomnieć, że lotnisko Krywlany wciąż jest nieczynne, nie z powodu pieniędzy z budżetu państwa, tylko z powodu istnienia przeszkód lotniczych w postaci Lasu Solnickiego. Ostatnio Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Białymstoku nie zostawiło suchej nitki na decyzji prezydenta Tadeusza Truskolaskiego w sprawie wycinki Lasu Solnickiego i sprawa wróciła do punktu wyjścia. Bo urzędnicy nie byli w stanie ani policzyć drzew, ani oznakować tych, które muszą być wycięte, ani określić dokładniej obszaru, z którego poszczególne drzewa miałyby zostać wycięte do zera. Rząd, ani budżet państwa, nie ma z tym nic wspólnego. Bo to leży wyłącznie w kompetencjach prezydenta Białegostoku. - Zezwolono w tej decyzji na usunięcie przeszkód lotniczych, tylko nie wiadomo konkretnie jakich, a prawo tego wymaga, by określić, gdzie i jakie drzewo trzeba usunąć, a nie, że na danym terenie trzeba wyciąć np. kilkanaście tysięcy sztuk – wyjaśniał profesor Dariusz Kijowski, prezes Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Białymstoku już po uchyleniu przez SKO decyzji prezydenta Białegostoku o wycince drzew w Lesie Solnickim. Inna sprawa, że na budowę paska startowego, bo to wciąż nie pas, skoro jest za krótki, pieniądze Białystok otrzymał w znacznej mierze z urzędu marszałkowskiego. Dzięki temu możliwa była budowa tej inwestycji, tyle że prawie cztery razy drożej niż w Suwałkach, gdzie powstał pas o identycznej długości i służy przedsiębiorcom. Choć też można powiedzieć, że szału nie ma. Korzysta z niego mało kto, ale Suwałki przynajmniej z racji bliskości z Litwą, liczą na to, że lotnisko lokalne w przyszłości będzie spełniać swoje zadanie. W Białymstoku jest o tyle inaczej, że tuż za naszą wschodnią granicą jest Grodno, które ma lotnisko z prawdziwego zdarzenia i to właśnie tamta infrastruktura ma większe szanse na rozwój niż ta prowizorka, która istnieje w Białymstoku. Zresztą za szybko prowizorka się nie rozwinie, ponieważ jak tylko zostanie wydana decyzja o wycince drzew, czyli usunięciu istniejących obecnie przeszkód lotniczych, prezydent Truskolaski wraz z urzędnikami dowie się, że nie ma dla tej inwestycji ważnego raportu oddziaływania na środowisko. Bo go nie ma. A trudno sobie wyobrazić, że wycięcie iluś tysięcy drzew pozostanie bez wpływu na środowisko naturalne, skoro w Lesie Solnickim prowadzona jest gospodarka leśna przez Nadleśnictwo Dojlidy, jak też żyją różnego rodzaju gatunki roślin i zwierząt. O czym jeszcze nie powiedział reporter stacji TVN? O tym, że pieniądze na lotnisko były i to duże. Miliony złotych były w budżecie województwa podlaskiego, za które to miliony ówczesny marszałek województwa podlaskiego z Platformy Obywatelskiej nie potrafił przez prawie dwie kadencje wybudować lotniska regionalnego. Na dodatek ten były marszałek nazywa się Jarosław Dworzański i był nawet doradcą prezydenta Białegostoku po tym, gdy mieszkańcy w wyborach powiedzieli mu, żeby dał sobie już spokój z tym marszałkowaniem. A to pierwszy i główny winowajca braku lotniska w województwie podlaskim, który miał pieniądze, miał raport środowiskowy i miał wszelkie narzędzia, włącznie z rządem wówczas Platformy Obywatelskiej, aby takie lotnisko wybudować. Tego nie zrobił, a jakby tego było mało, obecnie mieszkańcy regionu muszą wypłacać ze swoich podatków odszkodowania podmiotom gospodarczym, które były zaangażowane w przygotowanie inwestycji lotniczej, która nie powstała. I na pewno nie z powodu winy obecnego rządu PiS, tylko nieudolności poprzedniego marszałka Dworzańskiego, a teraz jeszcze i prezydenta Białegostoku, który nie potrafił należycie przygotować inwestycji lotniczej na Krywlanach. Reporter TVN nie zadał sobie trudu, aby zweryfikować tego rodzaju informacje, które można zweryfikować w kilka minut, ale najwyraźniej tak przedstawiony problem, że w naszym regionie nie ma lotniska z winy rządu PiS, pasowało mu do narracji uskutecznianej przez stację od wielu lat. I było przy okazji doskonałym podprowadzeniem pod wypowiedź posła Platformy Obywatelskiej, który mówił o tym, jak to rząd źle dzieli pieniądze. I tak oto wygląda prawda czasu, która się ma nijak do „prawdy” ekranu TVN, ale za to o której dowiedzieli się mieszkańcy pozostałych części Polski. A, że w przypadku tej prawdy ekranu jest to g…o prawda, to pewnie tylko drobny szczegół. Skoro przekaz musi być taki, że lotniska nie ma z winy rządu PiS, to taki przekaz idzie w świat. Tyle, że nie świadczy to o rządzie PiS, a świadczy o stacji i jej dziennikarzach, że wypuszczają kłamliwe i zmanipulowane treści. (Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: zrzut ekranu z Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu: Cała g…o prawda całą dobę. Przekaz wciąż bez zmian. Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku "zgłoś".
Choć zamierzam w tym wątku skupić się na kompromitująco niskim poziomie TVN-owskich reportaży o broni palnej, to jednocześnie zastrzegam, iż nie należy odczytywać tego wpisu jako podjazdu wyłącznie na tę konkretną stację. Wszystkie polskojęzyczne media głównego nurtu, od prawa do lewa, są tak samo winne: dopuszczają się solidarnie ordynarnych przeinaczeń w rzeczonym temacie na drodze bezrefleksyjnego kolportowania hoplofobicznej propagandy, skopiowanej z zagranicznych źródeł o potężnym ideologicznym skrzywieniu. Zamach terrorystyczny z 2016 roku na gejowski klub nocny w Orlando na Florydzie (którego dokonał synek tajnego współpracownika FBI i serdecznego admiratora Hillary Clinton) stał się dla telewizji założonej przez Mariusza Waltera idealnym pretekstem do siania dezinformacji. Spośród natłoku bredni wybrałem dwa szczególnie drastyczne przykłady manipulowania percepcją opinii publicznej: pierwszy jest klasycznym sofizmatem, drugi zaś sprowadza się do prymitywnego w swej zuchwałości oszustwa. Absurdalne porównanie Jak można posłuchać na tym nagraniu, gospodarz programu, zasłaniając się autorytetem „cenionego eksperta międzynarodowego”, zupełnie frywolnie zderza ze sobą amerykańskie ofiary śmiertelne konfliktów zbrojnych, liczone od końca XVIII wieku do okresu współczesnego, z obywatelami USA zastrzelonymi w granicach tego kraju z broni palnej na przestrzeni ostatniego półwiecza, po czym stwierdza, że różnice te są „szokujące”. Dodatkowo szczyci się tym, że niby zweryfikował prawdziwość podanych statystyk w wielu miejscach i faktycznie wyszło, że broń zabija więcej ludzi niż wojaczka i robi to znacznie efektywniej. W początkowym kontakcie wypowiedź ta wydaje się niby poprawna, lecz głębsza analiza ujawnia zwodniczą nieścisłość takiego porównania i ukryte w nim spiętrzenie świadomych przekłamań. Liczba ofiar wojen jest rażąco niekompletna: dotyczy tylko zgonów będących pokłosiem działań stricte militarnych, przez co nie uwzględnia pogromów na cywilach, Amerykanów wykończonych głodem tudzież chorobami spowodowanymi wojną secesyjną (odcinanie dostaw żywności i leków było wtedy, niestety, powszechnie stosowaną taktyką w walce z wrogiem) oraz strat ludzkich po stronie wyzwolonych Murzynów. Badacze szacują, że po wkomponowaniu tych wygodnie pominiętych ofiar skumulowany wolumen zabitych w amerykańskiej Civil War mógłby spokojnie przekroczyć milion trupów (i w rezultacie byłby nawet o kilkaset tysięcy większy niż w groteskowym porównaniu TVN-u). Uwaga ta jest o tyle doniosła, że po stronie „zastrzelonych z broni palnej” wymieszano dosłownie wszystko: samobójstwa, morderstwa, ale także legalne zabójstwa w defensywie, nieszczęśliwe wypadki i policyjne interwencje. Sympatyczny pan prowadzący wspomniał, co prawda, iż do puli z ofiarami postrzeleń wrzucono śmierci samobójcze, „zapomniał” jednak doprecyzować, że stanowią one przeszło 2/3 wszystkich zgonów w wyniku użycia broni (więcej o zjawisku tutaj). Wreszcie po trzecie: oprócz emocjonalnej manipulacji dużymi liczbami, niezrozumiały jest dla mnie sens robienia tego typu zestawień. Analogicznie kuriozalny eksperyment można przecież wykonać, posiłkując się np. statystykami błędów lekarskich. Przypuszcza się, że średnio rocznie na skutek niedbalstwa pracowników medycznych umiera w Ameryce w najbardziej optymistycznym wariancie scenariusza ~100 tysięcy pacjentów (raport), zaś w najbardziej pesymistycznym ~250 tysięcy (zobacz artykuł i wysłuchaj podcastu). Czy powinno się na tej podstawie wnioskować, że pobyt w szpitalu w czasie pokoju jest groźniejszy dla życia i zdrowia przeciętnego obywatela aniżeli pobyt w okopach podczas wojennej zawieruchy? Podsumowując tę farsę: epigońska propaganda TVN-u adresowana jest do publiki, którą można przekabacić na każdą wiarę dowolnie idiotyczną gadką. Nie dość, że w zbiorze z bronią zmiksowali dwie dokumentnie nieprzystające do siebie subkategorie, z których jedna została w ogromnej większości utworzona z radykalnie nieprzystających do polskich realiów przypadków zabójstw (chodzi oczywiście o murzyńską, rozpasaną przemoc, windującą wskaźniki morderstw w USA wysoko ponad normę krajów europejskich), to jeszcze odnieśli potem całość do kompletnie nieprzystającej kategorii zgonów bitewnych, zarejestrowanych w toku paruset lat historycznych starć zbrojnych. Wyssane z palca statystyki strzelanin I teraz o ile ten pseudobłyskotliwy, krętacki numer wymagał odrobiny wysiłku intelektualnego do jego zdemaskowania, to kolejny jest już jazdą po bandzie, bezceremonialnym fałszerstwem i dowodem na totalny brak jakiejkolwiek etyki dziennikarskiej: Oto pełny cytat, wyeksponowany na dzień dobry w akapicie otwierającym tekst: Niedzielna masakra w klubie nocnym w Orlando, w której zginęło 49 osób, wstrząsnęła Amerykanami. Liczby pokazują jednak, że to nic niezwykłego. Statystycznie niemal każdego dnia w USA dochodzi do masowej strzelaniny, w której ginie kilkadziesiąt osób. Tylko w ciągu pierwszego półrocza 2016 r. życie straciło w ten sposób ponad 6 tys. osób. Żeby była jasność: TVN24 sugeruje tutaj, iż codziennie gdzieś w Ameryce wybucha publiczna strzelanina taka jak w Orlando i że po zsumowaniu masowe mordy z udziałem broni palnej zabijają regularnie co roku z grubsza kilkanaście tysięcy cywilów [1]. Sprawdzam: w zależności od źródła i definicji masakry w miejscu publicznym we wszystkich podobnych zdarzeniach na terenie USA zginęło dokładnie 1141 osób, czyli po uśrednieniu ~23 ofiary śmiertelne rocznie w ciągu pięciu dekad (1966-2016), lub 1139 osób, czyli średnio ~26 ofiar śmiertelnych rocznie w ciągu czterech dekad (1976-2018). Jeszcze raz: dwadzieścia trzy, względnie dwadzieścia sześć rocznie; nie żadne tysiące (dla kontekstu – co sezon dwustu Amerykanów umiera pechowo w wypadkach drogowych na skutek kolizji z jeleniem). Wpis zamykam pytaniem retorycznym: skoro według narracji TVN24 oraz innych mediów, rzeczywiście w USA jest tak źle z powodu nieskrępowanego dostępu do broni palnej, to po co sztucznie dmuchać statystyki? ____________________ [1] Prawie 40 proc. Amerykanów wierzy, że masowe strzelaniny razem z wypadkami generują większość ofiar śmiertelnych użycia broni w ich kraju (patrz raport), podczas gdy tak naprawdę oba te zbiory składają się ledwo na proc. zgonów (~ proc. przypada na „strzelaniny”, proc. – na wypadki). Najbardziej niezorientowana (ogłupiona) jest oczywiście ta próba ankietowanych, która deklaruje, że nie posiada broni palnej w domu. Ludzie ci postrzegają Amerykę jako miejsce, gdzie rocznie w wyniku publicznych strzelanin ginie ponad 20 tysięcy osób. Warto podkreślić, że sondaż przeprowadzono czternaście dni przed fatalnym, sierpniowym weekendem roku 2019, kiedy w USA zdarzyły się dwie masakry: w teksańskim El Paso i w Dayton w stanie Ohio. Skrzywienia percepcji nie da się więc wytłumaczyć w tym przypadku nagłym zalewem skoordynowanej, medialnej dezinformacji.